11.24.2008

Rozmyślania...

I co?! Jesteś z siebie dumny?! Całkowite rozwalenie czyjegoś świata poszło ci nad wyraz dobrze... No więc od teraz jestem niedostępna dla nikogo, nie odzywam sie i nie odpowiadam. Mam cały świat bardzo głęboko, a w jeszcze głębszym dole siedzę i nie mam zamiaru wychodzić. Na telefony też nie odpowiadam, bo zapewne siedzę zamknięta w pokoju i ryczę. I naprawdę nie trzeba mi tłumaczyć jak sie zachowuje, bo mam tego doskonałą świadomość! Chyba już sporo razy tłumaczyłam że jak mam wahania hormonalne to moich nastroi nie da się opanować, zwłaszcza w takiej chwili... Za to ty... Czy wiesz jakie jest twoje zachowanie?! Czy o tym pomyślałeś? Bo ja jestem dziewczyną i wszystko będę odbierać emocjonalnie mimo całej swojej logiki... a jak to dla mnie wyglądało? To że wstałam wpół do ósmej rano żeby posprzątać a potem cztery godziny czekałam aż przyjedziesz... I w sumie tak jakbyś przyjechał tylko że by oglądnąć film, zjeść przedrzemać chwile po jedzeniu... A jak jeszcze dostałeś czego chciałeś, to stwierdziłeś że musisz iść sprzątać i robić kilka innych rzeczy w których chciałam ci pomóc... Ale ty odrzuciłeś moją pomoc żeby potem odrzucić mnie... I to nie jest uczciwe zachowanie... No więc zastanów się jak to wyglądało z mojej strony, bo rozmawiać o tym nie będziemy. A jeszcze przy okazji nie myśl sobie że to ty się strasznie poświęcasz! Ty teraz sam o sobie decydujesz i nic cię nie goni. A ja codziennie mam w domu dzikie awantury o to że nic nie robie że za późno wracam przeinaczam kłamie i wogóle jaka to ja jestem wstrętna. To robiłam dla ciebie, ale jak widać niepotrzebnie. Jeżeli zabierałam ci za dużo czasu to trzeba było powiedzieć... Dzisiaj powiedziałeś aż za dosadnie. Teraz chce od ciebie tylko tytuł książki i nic więcej... A co do jutra... zobaczę czy wogóle wstanę i czy wogóle postanowię wyjść z pokoju... A kilka godzin płakania w poduszkę raczej nie zrobi dobrze mojemu gardłu które i tak kwalifikuje się do ostrego leczenia... Najwyżej stracę głos na parę dni... Teraz to już nie ważne. W sumie w tym momencie nic nie jest już ważne... Idę do mojej poduszki, a cały świat może się wypchać albo stanąć na głowie... I dalej tęsknie i dalej się boję... I wczorajsze wsparcie nie było jak widać prawdziwe... Może mi się tylko wydawało...

Brak komentarzy: