Po prostu nienawidzę i koniec! I w dodatku uważam że mam do tego święte prawo! A jeżeli uważacie inaczej to wyłączcie natychmiast tego boga a tym bardziej nie odzywajcie sie do mnie.
Nie nienawidzę za to wszystko co się teraz dzieje... Za to że kolejny raz ryczałam w autobusie...
Jedyne co mnie teraz jakoś podnosi na duchu to Poziomkowe Pola... Mimo że wielu rzeczy nie mogę zrozumieć a reszta do mnie nie dociera... I tak warto...
Bo jak napisała Ang 11 lipca 2005 (pamiętajcie że to cytat):
"-Wiesz co, Mamo? - powiedział mały ślimaczek do dużej Mamy Ślimak - cierpię na acedię*. Ogromne zniechęcenie, nienawiść do miejsca w którym jestem. Nie mogę się zabrać do pracy. Nic m nie wychodzi, do niczego się nie nadaję i wszystko mnie odpycha. Skąd to? Skąd to?
-Co ty opowiadasz - powiedziała Mama Ślimak zagniatając ciasto na pierogi - po co ci to?... to znaczy... co ty wymyślasz znowu. Masz świetną pracę, dom, kochających rodziców, ogródek z liśćmi na których możesz odpoczywać, kołysać się i czytać swoje ulubione książki. Czego ci brakuje? Nie wariuj, mówię ci. Nie wariuj."
I wyjaśnienie słowa acedia:
- Acedia w języku polskim była oddawana różnie, jako: zniechęcenie, beznadziejność, zgorzkniałość, oziębłość, anemia duchowa, melancholiczność.
- Acedia jest grzechem, gdyż oznacza lenistwo duchowe człowieka.
Może ze mną faktycznie est coś nie tak? Może po prostu "wariuje" i "zdziwiam"? Może to kwestia zdrowia i samopoczucia? To i tak nie ma znaczenia - bo wy i tak nie macie prawa mnie oceniać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz