11.24.2008

Rozmyślania...

Ech... Święta z roku na rok coraz bardziej nie-świąteczne, dziadek coraz mniej pojmuje i coraz bardziej się obraża... Problemów na głowie coraz więcej... Jest mi smutno... Nie mam doła, ani depresji to nie o to chodzi... Jest mi po prostu przykro, że nie ma już takich świąt jak dawniej, że ludzie nie potrafią lub nie mogą po prostu cieszyć się życiem, że starość jest taka okrutna... to wszystko jest szalenie przygnębiające... Mam coraz więcej planów na przyszłość, chociaż nie umiem podjąć decyzji które mi to umożliwią... I nie wiem czy mi się uda... Coraz bardziej boję się tego co muszę teraz zrobić, a jeszcze gorsze jest to że muszę o to walczyć, chociaż najchętniej bym po prostu uciekła. Załatwiam też szkołę i kucharki na kolonie, jeszcze nie wiem dokładnie gdzie, ale może się uda... Mam nadzieję... I jes mi jeszcze przykro że w zasadzie nie mam o czym opowiadać dziadkom, ani wogóle o czym rozmawiać... To jest jakiś inny świat w który nie umiem się wpasować. Mój dziadek, teraz, po półtorej roku dowiedział się że mam chłopaka i już od wczoraj zdążył się na mnie trzy razy o to obrazić, chociaż nie wiem dokładnie o co konkretnie... To jest jakaś porażka. I zapytał się mnie czy się urodziłam w 58 roku... To jest nawet wcześniej niż mój tata... I nawet jak mu trzy razy powtórzyłam że mam osiemnaście lat to on i tak wie swoje... I m nie uwierzył! I jeszcze się o to obraził, jakbym kłamała albo coś! Ja już nic nie rozumiem po prostu... I już sie zdążyłam przeziębić bo w nocy było tak strasznie zimno... MASAKRA! I mam słowotok, bo mi przez to wszystko smutno i potrzebuje się po prostu wyżalić... Na szczęście w Krakowie już czeka kilka przyjaznych duszyczek które mnie przytulą... Jak dobrze was mieć moje skarby kochane... Znalazłam moją zagubioną siostrzyczkę, i upewniłam się w planach co do jednej osóbki i starałam się pomóc osobie która pomocy nie potrzebuje, chociaż tego nie wie i znalazłam wreszcie autorytet, chociaż on nie chce w to uwierzyć... I pomyśleć że trzeba było czegoś takiego żebym sobie to uświadomiła... To też jest przykre. Kochani, jesteście dla mnie wszystkim i ie wyobrażam sobie życia bez was. Wiem że to nie będzie trwać wiecznie, ale jest cudowne i trzeba się tym cieszyć póki trwa. Kocham was moje myszki koffane :***

Brak komentarzy: