5.30.2012

Jazda jazda

To dziwne i przerażające, jak długie tygodnie budowania motywacji, zapału i poczucia pewności można zniszczyć w zaledwie minutę dwie.
Cały czas jeszcze trzęsą mi się ręce ze zdenerwowania.
Będzie trzeba bardzo, bardzo bardzo dużo muffinek, gorącej czekolady, waty cukrowej i innych przerażająco słodkich rzeczy, żeby przygotować się na przyszły tydzień. A że tutaj nie ma nic z tych rzeczy...
Cóż, muszę zadowolić się cichutkim ( w końcu już 23) brzdąkaniem na gitarze i zakopaniem się w pościeli w niebieskim pokoiku...
 Nie wiem skąd to - kryło się gdzieś w zakamarkach niebieskiego pokoju...


Szare niebo
szary dym
szare drzewa, pokój mój.
Smutny wróbel
smutne dziecko
smutny też jest uśmiech Twój.
Siedzisz smutny
nic nie mówisz
w Twoich oczach widzę strach.
Strach przed smutkiem
strach przed biedą
strach przed tym co nas czeka...

Za moje serce złamane, za moją miłośc wzgardzoną
chce podarowac Ci kwiatek maleńką różę czerwoną
Byc mozę złamiesz tę różę tak jak złamałeś mi serce
Lecz serce było bezbronne różą poranisz swe ręcę

Zycie jest piekne
Gdy zyc sie umie
Gdy jedno Serce
Drugie Rozumie
Gdy oba Serce
Plona Miloscia
I Pragna Kochac sie
Z Wzajemnoscia

jedna jaskółka...


Minęły już prawie trzy lata... Trzy lata kiedy dużo się działo,ale niebieski pokój, tak jak i uczucia popadły w swego rodzaju stagnację. Po trzech latach ani pokój, ani jego właścicielka nie wyglądają najlepiej. Pokój jest zagracony i ponury, brakuje w nim wielu rzeczy. Nie ma żadnych małych mieszkańców, czasem tylko pies przyjdzie przespać się na dywanie. Pościel mimo że wyprana to jakaś taka nieswoja. Kwiatków niewiele, tylko na wpół zasuszone bambusy i drzewko na parapecie, łysa paprotka i kwiatek który błędnie kręci się po pokoju i nie wie dokąd iść więc tylko łapie za włosy (ale glon twardo się trzyma). Zdjęć wciąż brakuje. Tylko książki jak wierna armia stoją w szeregach na baczność. Na nie zawsze można było liczyć. Nie poddały się nawet atakowi e-booka.
Właścicielka natomiast pozornie wygląda w porządku. Ale wewnątrz dziej się coś dziwnego, niepokojącego. Przez trzy lata walczyła o siebie, o rodzinę o zachowanie zdrowych zmysłów. Układała tę nową sytuację (kiedy do niebieskiego pokoju dołączyła wirtualnie jego zielona część, po drugiej stronie Krakowa). W dodatku walczyła sama. Pierwsze dwa lata studiów były ciężkie, samotne i frustrujące. Wiele ideałów upadło, wiele postanowień się się zrealizowało. Ale przetrwaliśmy i to najważniejsze. Wszystkie niepowodzenia, wszystkie biochemie, egzaminy głupie decyzje. Samotność i poczucie beznadziei.
Na trzecim roku w końcu znaleźli się właściwi ludzie na właściwym miejscu. Przyjaciele. To miłe po tak długi czasie móc to powiedzieć. Harcerstwo też się odkręciło i wszystko zaczęło się układać. Choć nadal nie wszystko jest łatwe. Ale tam też znaleźli się przyjaciele.
Więc może w końcu pora, żeby zorganizować sobie taką małą prywatną wiosnę? Posprzątać niebieski pokój? Zacząć ćwiczyć? Zabrać się w końcu za pisanie pracy? Poszukać pracy? Może w końcu coś się ruszy? Porzucić przeszłość i ruszyć w przód?