11.14.2009


Mrrrr... Unoszący się w niebieskim pokoju zapach mięty uspokaja i przywodzi na myśl wspomnienia. Wspomnienia jednych z najwspanialszych chwil w moim życiu, a co najważniejsze chwil, które wracają i będą wracać. Bo nawet jeśli się wali i pali, wiem że na nich mogę polegać. I pracuję nad sobą, żeby tego nie stracić. Niedługo wywołam zdjęcia, ich zdjęcia i zapełnię pustkę na ścianie. Bo pustka w sercu nie musiała długo czekać. Bo są setki osób, które chcą ją wypełnić. Nawt ci którzy mnie krzywdzili i byli przeze mnie krzywdzeni. Aga, Monika, Tomek, Ola, Karolina, Weronika, Paulina, Magda, Magda, Magda, Agnieszka, Olga, Sylwia, Jurek, Andrzej, Artur, Jola, Iwona, Maria, Ania, Małgosia, Agata, Beata, Asia i wiele innych osób. Ci bliżsi i dalsi. Mało znani i tacy którzy są prawie rodziną.

To otoczający cię ludzi określają kim tak naprawdę jesteś. Bez nich jesteś nikim. A ja codziannie przekonuję się, że mam wokół siebie wiele, naprawdę wiele wspaniałych osób. Oni mnie określają, zaznaczają moje granice na białej kartce papieru. To dzięki nim mogę powiedzieć, że jestem. Powiedzieć to z mocą i całkowitą pewnością. Kartezjusz się mylił... Nasze myśli nic nie znaczą, “przecież życie jest snem, tylko snem, i ten kto żyje śpi, i śni siebie pokąd nie prześni siebie”. Nasze myśli są kłamliwe, przybierają taki obrót jaki im nadamy, nie stanowią rzeczywistości. Zmieniają ją i zniekształcają. Ukazują fałszywy obraz nas samych, jak krzywe zwierciadło. Swoje odbicie ujrzeć możemy tylko i wyłącznie w oczach otaczających nas osób.

Trzeba tylko pomyśleć, czy są one dostatecznie szczere by zaufać temu co w nich widzimy?

Brak komentarzy: